Prosty język w firmie: ten błąd psuje komunikację wewnętrzną

W wielu firmach wewnętrzna komunikacja o prostym języku wpada w elegancką, ale zgubną pętlę. Zamiast pokazywać prostotę w codziennej pracy, produkujemy treści o… poprawności językowej.

Cykle o przecinkach, spory „tłumaczymy czy wyjaśniamy”, listy „10 błędów, które wszyscy popełniają”. To przyjemne i bezpieczne tematy – sama przez to przechodziłam – jednak w praktyce potrafią wyczerpać uwagę pracowników. Ale i z samym prostym językiem można przesadzić… Znam organizacje, w których nawet 70% intranetowych publikacji dotyczyło właśnie prostego języka. Po kilku miesiącach słychać było już nie: „super, chcę upraszczać”, tylko: „znowu o języku?”. Efekt uboczny bywa bolesny: zespół od prostego języka dostaje łatkę „gier i zabaw”. Choć zadanie zespołu jest przecież operacyjne – usprawniać obieg treści, ujednolicać głos i ułatwić ludziom pracę.

Pułapka bierze się z dobrej intencji. Poprawność jest wdzięczna i bezkonfliktowa, a krótkie ciekawostki zbierają szybkie polubienia. Problem w tym, że forma zaczyna przykrywać funkcję. Jeśli intranet przez większość czasu opowiada o zasadach zamiast prowadzić przez działania, ludzie słyszą o projekcie, ale nie widzą, co mają zrobić dziś inaczej. A wewnętrzna komunikacja ma przede wszystkim pomóc zrobić pierwszy krok w upraszczaniu:

  • napisać decyzję w nowym standardzie,
  • odpowiedzieć klientowi bez żargonu,
  • przeprowadzić akceptację dokumentu tak, by nie krążył w nieskończoność.
Wyjście z tej pętli nie polega na tym, aby porzucać poprawność. Polega na tym, aby przesuwać akcenty. W praktyce najlepiej sprawdza się prosta proporcja.

Większość publikacji – myślę o siedmiu tekstach na dziesięć – powinna dotyczyć konkretnych zadań i sytuacji, które wracają w organizacji:

  • „Jak dziś piszemy odpowiedź na reklamację”,
  • „Jak wygląda akceptacja wersji dokumentu w systemie”,
  • „Jak skracamy paragrafy w umowach działu X”.

To krótkie materiały, które prowadzą do działania: jedno zdanie kontekstu, jasna ścieżka, „co dalej” po wykonaniu kroku. Czyli nie mówimy o tym, jak powinien wyglądać prosty język w firmie – po prostu używamy go na co dzień.

Kolejne dwie publikacje na dziesięć niech pokazują efekt zmiany, a nie deklarację:

  • fragment przed → po z realnego dokumentu, z jednym zdaniem „dlaczego tak jest lepiej”,
  • podgląd procesu (kto zatwierdza, gdzie trafia wersja, kiedy wracamy z podsumowaniem). 

Żeby zobaczyć różnicę, wystarczy przestawić ton dwóch typowych wpisów. Zamiast intranetowego ogłoszenia w stylu:

„Dziś o imiesłowach – pamiętajmy, że…”,

opublikuj krótki komunikat operacyjny:

„Nowy wzór odpowiedzi na reklamację: co wstawiamy, czego nie wstawiamy, gdzie jest szablon i do kogo zgłosić wątpliwości.”

Nie musisz planować wielkich kampanii o prostym języku. Wystarczy, że złapiesz rytm.

Co tydzień krótki wpis operacyjny, raz na dwa tygodnie mini „przed → po” z dokumentu, raz na miesiąc zwięzłe podsumowanie: co wdrożyliśmy, co w toku, co wchodzi w kolejnym sprincie. To tempo jest bezpieczne dla odbiorców (nie męczy) i zdrowe dla zespołów (nie wymaga kolejnych prezentacji, tylko pracy na prawdziwych materiałach). A jeśli w którymś momencie naprawdę chcemy zahaczyć o poprawność, róbmy to elegancko i celowo:

  • krótki słowniczek „zamiast X → Y” w wersji do druku,
  • akapit o przecinku, który ratuje sens w naszych pismach – zawsze z linkiem do konkretnego szablonu, w którym zasada już działa.

Może to brzmieć mniej porywająco niż cykl „miesiąc z przecinkiem”, ale proszę mi wierzyć – byłam po obu stronach. Widziałam zespoły, które w dobrej wierze zasypywały intranet językowymi ciekawostkami, aż wyczerpały cierpliwość odbiorców. I widziałam, jak zmienia się ton rozmów, gdy zamiast „edukować o edukacji” zaczynamy podrzucać rzeczy, które przyspieszają sprawy, pokazują prosty język w firmie:

  • krótki przewodnik po decyzji,
  • przejrzystą ścieżkę reklamacji,
  • klarowną instrukcję przedłużenia umowy.

Nagle to nie jest „projekt PR”. To po prostu efektywniejsza praca, zauważalna w codziennym obiegu dokumentów.

Jeśli więc macie wrażenie, że prosty język stał się u Was tematem samym w sobie, to znak, by przesunąć akcent. Nie chodzi o to, by przestać dbać o poprawność. Chodzi o to, by przestała grać pierwsze skrzypce. Dajmy odbiorcy to, po co przyszedł: jasną drogę do załatwienia sprawy. Dajmy zespołom narzędzia do mówienia jednym głosem. A prosty język – elegancki i życzliwy – niech będzie w tym wszystkim wspólnym mianownikiem, a nie bohaterem każdego newsa.

Jeśli nie chcesz robić tego samodzielnie – wynajmij mnie. Wejdę w rolę zewnętrznego lidera prostego języka i razem z Twoim zespołem przygotujemy krótkie materiały operacyjne, serię „przed → po” na realnych dokumentach oraz klarowny rytm publikacji. Wszystko w 100% zdalnie, z jasnym planem i odpowiedzialnością po mojej stronie.

Tags :
Komunikacja wewnętrzna
Share This :